sobota, 28 kwietnia 2012

Animkowo: Królik Bugs, czyli co jest doktorku?

W związku z wynikiem ankiety, zaczynam opisywać postacie animowane. Miłej lektury.

Kiedym Bugs się pierwszy raz pojawił na ekranie, to bardzo trudno odgadnąć. Mimo, że większość historyków uważa, że jego debiut miał miejsce w 1940 roku, to można już uznać 1938 rok. Wtedy na ekranie pojawił się prototyp najbardziej znanego Królika, a raczej zająca, gdyż bardziej go przypominał. 
Porky's Hare Hunt z 1938 roku uważa się za jego debiut. Wystąpił koło Porky'ego, który zagrał myśliwego, którego wkrótce zastąpi Elmer Fudd.
prototyp Bugsa
animatorzy mieli łatwiej z pierwszym Bugsem

Za jego oficjalny debiut uznaje się film A Wild Hare z 1940 roku. Tu także wystąpił Elmer Fudd.

Ale dosyć tej historii. Któż nie zna tego królika? Każdy! I jego powiedzonko: Co jest Doktorku! To powiedzenie jest już kultowe i każde dziecko i dorosły czekali podczas seansu na to sakramentalne słowo.

Królik bugs wystąpił w około 150 z około 1050 filmów z serii Zwariowane melodie. Była to pierwsza znana postać wytwórni Warner Bros., zaraz po Porky'im. Był lekarstwem na kiepską kondycję studia animowanego, gdyż wcześniej grały w nim mało znane animki, a na animację miał praktycznie monopol Walt Disney. To dzięki takim postaciom jak Królik Bugs studio Warner Bros. zaczął wygrywać w rankingach filmów animowanych.

Dla mnie osobiście rok 1940 był najlepszym i najbardziej znaczącym dla amerykańskiej animacji. W tym roku oprócz Bugsa powstali także Woody Woodpecker, Tom i Jerry, Elmer Fudd i Kaczka Daisy.

Mimo, że siła przyciągnięcia widzów przez Bugsa nie jest tak duża, to jest to nadal postać kultowa. Każdy oglądał jego filmy. Ja pamiętam jak odkodowywano na chwilę sygnał na Canal+ i leciały bajki z serii Zwariowane Melodie. Także cała Polska była zasypana tanimi kasetami VHS z jego bajkami. Mimi, że te czasy już minęły, to można go oglądać na kanale Boomerang i ostatnio leciał na TV Puls. Także zostaje internet. Jestem ciekaw jak ludzie będą pamiętać o tym Króliku za 50 lat. Ja na pewno będę puszczał te bajki dzieciom. Lepsza klasyka od robotów i superbohaterów, co tylko pierze dzieciom mózgi.
A trzeba przypomnieć także o podkładzie muzycznym. Muzyka tu nie była tylko tłem, lecz drugim narratorem. Gdy już dorosłem, zacząłem się interesować muzyką klasyczną i ciągle miałem wrażenie, że słyszałem ten utwór. Gdy po 5 latach przerwy obejrzałem znowu z nim film, wiedziałem już, że to Bugs mnie karmił wspaniałą muzyką. Gdy obejrzałem znów jeden z jego filmów po latach przerwy, poprostu wpadłem i naukowcy powinni dopisać nową chorobę: Bugsoholizm!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz